Nie zliczę w ilu miejscach i z iloma osobami rozmawiałam na temat lektur…
Uwielbiam wybierać. Wchodzę do biblioteki, przechadzam się między półkami… W księgarni oglądam okładki, upajam się zapachem nowego papieru, świeżego druku. Kupuję też książki przez internet, nie tylko w wersji papierowej, ale i jako ebooki.
Uwielbiam to poczucie wolności, samodzielności.
Nikt nie zmusza mnie do przeczytania tej czy innej książki.
Jednocześnie korzystam z recenzji, list, poleceń innych osób. Czytam blogi moli książkowych, zerkam na opinie, listy TOP10, zachowując przy tym krytyczność spojrzenia.
Robię to, ponieważ lubię czytać, a mam świadomość, że muszę wybrać, bo nie starczy mi życia na przeczytanie wszystkiego.
Robię tak, ponieważ przez lata nabierałam sprawności czytelniczej. W tym tej umiejętności odkładania na półkę książki, której w tym momencie „nie czuję” i bez zniechęcenia sięgnięcie po inną.
Nikt nie zmusza mnie do przeczytania tej czy innej książki.
Jednocześnie korzystam z recenzji, list, poleceń innych osób. Czytam blogi moli książkowych, zerkam na opinie, listy TOP10, zachowując przy tym krytyczność spojrzenia.
Robię to, ponieważ lubię czytać, a mam świadomość, że muszę wybrać, bo nie starczy mi życia na przeczytanie wszystkiego.
Robię tak, ponieważ przez lata nabierałam sprawności czytelniczej. W tym tej umiejętności odkładania na półkę książki, której w tym momencie „nie czuję” i bez zniechęcenia sięgnięcie po inną.
W sytuacji szkolnej spotykają się dzieci, takie jak nasze. Czytające chętnie i dużo. Przez lata nasiąkające atmosferą księgarni, bibliotek.
Ale pojawią się też osoby z domów, w których najgrubszą lekturą jest program telewizji lub broszura reklamowa supermarketu. Dzieci, które nigdy nie wybierały sobie książek… i nie potrafią tego zrobić.
Ale pojawią się też osoby z domów, w których najgrubszą lekturą jest program telewizji lub broszura reklamowa supermarketu. Dzieci, które nigdy nie wybierały sobie książek… i nie potrafią tego zrobić.
Zastanowiła mnie wypowiedź osoby, która podkreślając wolność wyboru własnego 3,5letniego dziecka, wspomniała o potencjalnym „wkurzeniu” córku, gdy dowie się, że ktoś za nią wybrał.
Czy w imię „wolnego wyboru”, mamy nie kupować książek aby dziecko się nie zdenerwowało, że to nie ono wybrało a ktoś zadecydowało? Brzmi kuriozalnie.
Taka wolność wyboru bywa też ograniczeniem.
Jest masa pozycji, po które nie sięgnęłabym, gdyby ktoś mi ich nie polecił. Bywa, że polecają mi moje własne dzieci. A ja z kolei polecam im. Tak, wiem, chodzi o narzuconą odgórnie listę…
Czy w imię „wolnego wyboru”, mamy nie kupować książek aby dziecko się nie zdenerwowało, że to nie ono wybrało a ktoś zadecydowało? Brzmi kuriozalnie.
Taka wolność wyboru bywa też ograniczeniem.
Jest masa pozycji, po które nie sięgnęłabym, gdyby ktoś mi ich nie polecił. Bywa, że polecają mi moje własne dzieci. A ja z kolei polecam im. Tak, wiem, chodzi o narzuconą odgórnie listę…
Chciałabym uniknąć demonizowania „listy lektur”. Sama inicjatywa odświeżenia brzmi w moich uszach dobrze. Archaiczne, niechciane lektury, wyskoczą z ramek obowiązkowych. Kto wie, może tym samym zyskają nowych czytelników? W myśl zasady, że będę czytać to, czego nie muszę?
Pamiętajmy, że to też nasza, dorosłych (rodziców i nauczycieli) odpowiedzialność, by rozmawiać o liście lektur, jako propozycji a nie konieczności. Rozmawiać o liście lektur tak, aby też nie sugerować dzieciom odpowiedzi, reakcji.
- Powiedz, czy chcesz przeczytać którąś książkę z tej obowiązkowej, odgórnie narzuconej listy lektur?
- Pójdziesz do szkoły to zobaczysz! Będziesz czytać lektury!
- O rany! Jak ja nienawidziłam tej książki! Co za nudy!
- Pójdziesz do szkoły to zobaczysz! Będziesz czytać lektury!
- O rany! Jak ja nienawidziłam tej książki! Co za nudy!
Na tym też polega wolność. Nie uprzedzać nieuprzedzonych.
Kto wie, może dlatego moje dzieci nie miały kłopotu z Historią żółtej ciżemki, albo nawet z trudną dla mnie historią Stasia Tarkowskiego?
Kto wie, może dlatego moje dzieci nie miały kłopotu z Historią żółtej ciżemki, albo nawet z trudną dla mnie historią Stasia Tarkowskiego?
Inicjatywa ma szansę odświeżyć listę lektur. I dobrze. Przy okazji łudzę się, że to jest szansa na otwarcie przestrzeni aby porozmawiać o tym co istotne. O tym aby nie sprowadzac książek do „przerobienia”… i zrobienia z nich testu znajomości lektury.
W szkołach pracują nauczyciele dobrzy, nauczyciele wspaniali i rzemieślnicy. Jak w kazdym zawodzie, spotkamy tych, za którymi pójdziemy. Spotkamy też tych, których nazwisk nie będziemy pamiętali.
„Czytatym” dzieciom nowa lista lektur nie zaszkodzi.
Nie zaszkodzi też tym nauczycielom, którzy korzystają z możliwości i wprowadzają własne lektury.
Rzemieślnicy mogą pracować realizując plan i program, realizując archaiczną listę lektur… Ale jeśli lista lektur będzie nowsza, może to jest szansa na ciekawsze lekcje języka polskiego dla „nieczytatych” dzieci, uczonych przez „rzemieślników”?
Nie zaszkodzi też tym nauczycielom, którzy korzystają z możliwości i wprowadzają własne lektury.
Rzemieślnicy mogą pracować realizując plan i program, realizując archaiczną listę lektur… Ale jeśli lista lektur będzie nowsza, może to jest szansa na ciekawsze lekcje języka polskiego dla „nieczytatych” dzieci, uczonych przez „rzemieślników”?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz