„Socjalizacja”
Geneza naszej
edukacji domowej sprowadza się do ucieczki przed gimnazjalna socjalizacją.
Zawsze śmieszą mnie pytania tej natury, albowiem poziom agresji werbalnej i
pozawerbalnej, siła jej natężenia oraz wszystkim znana masowość owego zjawiska
stawiają pod znakiem zapytania sens pytania o kontakty rówieśnicze. Opowieści
młodzieży gimnazjalnej o sytuacjach rodem z horroru, które dotykają ich w
szkole, są dla mnie niepodważalnym argumentem za podjęciem formy edukacji
domowej. My tego doświadczyliśmy. Dzieci uczyły się wiele lat w szkole. W
gimnazjum, które jest placówką elitarna w naszym mieście, dochodziło do
skandalicznych aktów przemocy
psychicznej. Wysoki poziom intelektualny nie jest tożsamy z wysokim poziomem
moralnym. Słuchając o nagminnych, skrajnie destrukcyjnych zachowaniach młodzieży
w innych gimnazjach uznaliśmy, że nie ma alternatywy. Nie zgadzamy się na
chamstwo. To, co stanowi normę dzisiejszego stanu rzeczy, usprawiedliwiane jest
przez dorosłych i tłumaczone procesem dojrzewania. Ale na Boga! My tez kiedyś dojrzewaliśmy.
My tez byliśmy w wieku lat nastu…I nie przypominam sobie takiej degeneracji i
okrucieństwa.
Według mnie powyższe, anormalne sytuacje wynikają z totalnej
bezkarności. Poczucia braku konsekwencji i świadomości ograniczeń wychowawczych
oddziaływań nauczycieli. Na tezę, że dziecko musi mieć do czynienia z agresją,
bo później sobie nie poradzi odpowiadam: Wyślijmy zatem dzieci w strefę wojny
lub do obozów pracy. Uczmy nienawiści, rywalizacji i sztuk walki. Poniżajmy i
pokazujmy, jak poniżaj innych.
ABSURD!!!
Takiej socjalizacji mówię stanowcze NIE. Chcemy mieć poczucie
szacunku i godności i dawać je swoim dzieciom. Chcemy , aby dzieci same miały
wpływ na to, z kim się przyjaźnią, a nie były do tego zmuszone przez sztuczne przyporządkowanie wiekowe. Chcemy , by
współpracowały i czuły się bezpieczne. Chcemy, by poczucie akceptacji i
zrozumienia było większe w relacjach interpersonalnych od strachu i lęku przed
oceną bądź wykluczeniem.
Nie izolujemy naszych dzieci. Są pewne siebie i mają mnóstwo
znajomych. Uczestniczą w projektach, które wymagają od nich współpracy
interdyscyplinarnej oraz przekraczania barier wiekowych. Chodzą na zajęcia
dodatkowe, do szkół muzycznych, klubów sportowych, mają znajomych z podwórka.
Nie mieszkamy na księżycu. O tym jak bardzo jesteśmy zgrani świadczy fakt istnienia
naszej grupy oraz funkcjonowania naszych dzieci poza grupą edukatorów
domowych. Mieć wybór i poczucie wolności
to ogromny komfort. Komfort, którego życzę każdemu dziecku.
W czasie, gdy piszę ten tekst, trójka moich dzieci spędza
czas ze znajomymi. Patryk jest u Filipa
( chłopca uczącego się w szkole), z
którym się przyjaźni i rozwija wspólne
pasje, Adrian pojechał do miasta ze znajomymi ze szkoły muzycznej a Nikola jest
u przyjaciół. Daj Boże wszystkim takiej izolacji!
Agnieszka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz