sobota, 24 stycznia 2015

"Socjalizacja"



„Socjalizacja”
Geneza  naszej edukacji domowej sprowadza się do ucieczki przed gimnazjalna socjalizacją. Zawsze śmieszą mnie pytania tej natury, albowiem poziom agresji werbalnej i pozawerbalnej, siła jej natężenia oraz wszystkim znana masowość owego zjawiska stawiają pod znakiem zapytania sens   pytania o kontakty rówieśnicze. Opowieści młodzieży gimnazjalnej o sytuacjach rodem z horroru, które dotykają ich w szkole, są dla mnie niepodważalnym argumentem za podjęciem formy edukacji domowej. My tego doświadczyliśmy. Dzieci uczyły się wiele lat w szkole. W gimnazjum, które jest placówką elitarna w naszym mieście, dochodziło do skandalicznych aktów  przemocy psychicznej. Wysoki poziom intelektualny nie jest tożsamy z wysokim poziomem moralnym. Słuchając o nagminnych, skrajnie destrukcyjnych zachowaniach młodzieży w innych gimnazjach uznaliśmy, że nie ma alternatywy. Nie zgadzamy się na chamstwo. To, co stanowi normę dzisiejszego stanu rzeczy, usprawiedliwiane jest przez dorosłych i tłumaczone procesem dojrzewania. Ale na Boga! My tez kiedyś dojrzewaliśmy. My tez byliśmy w wieku lat nastu…I nie przypominam sobie takiej degeneracji i okrucieństwa.

Według mnie powyższe, anormalne sytuacje wynikają z totalnej bezkarności. Poczucia braku konsekwencji i świadomości ograniczeń wychowawczych oddziaływań nauczycieli. Na tezę, że dziecko musi mieć do czynienia z agresją, bo później sobie nie poradzi odpowiadam: Wyślijmy zatem dzieci w strefę wojny lub do obozów pracy. Uczmy nienawiści, rywalizacji i sztuk walki. Poniżajmy i pokazujmy, jak poniżaj innych.

ABSURD!!!


      Takiej socjalizacji mówię stanowcze NIE. Chcemy mieć poczucie szacunku i godności i dawać je swoim dzieciom. Chcemy , aby dzieci same miały wpływ na to, z kim się przyjaźnią, a nie były do tego zmuszone przez sztuczne  przyporządkowanie wiekowe. Chcemy , by współpracowały i czuły się bezpieczne. Chcemy, by poczucie akceptacji i zrozumienia było większe w relacjach interpersonalnych od strachu i lęku przed oceną bądź wykluczeniem.

Nie izolujemy naszych dzieci. Są pewne siebie i mają mnóstwo znajomych. Uczestniczą w projektach, które wymagają od nich współpracy interdyscyplinarnej oraz przekraczania barier wiekowych. Chodzą na zajęcia dodatkowe, do szkół muzycznych, klubów sportowych, mają znajomych z podwórka. Nie mieszkamy na księżycu. O tym jak bardzo jesteśmy zgrani świadczy fakt istnienia naszej grupy oraz funkcjonowania naszych dzieci poza grupą edukatorów domowych.  Mieć wybór i poczucie wolności to ogromny komfort. Komfort, którego życzę każdemu dziecku.


W czasie, gdy piszę ten tekst, trójka moich dzieci spędza czas ze znajomymi. Patryk jest u Filipa 
( chłopca uczącego się w szkole), z którym się przyjaźni  i rozwija wspólne pasje, Adrian pojechał do miasta ze znajomymi ze szkoły muzycznej a Nikola jest u przyjaciół. Daj Boże wszystkim takiej izolacji!


Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz